Gdy obudziałam się następnego dnia,zasłony w moim pokoju były poodsuwane,a na stoliku leżała taca ze srebrnym kielichem i mała karteczka " Jesteśmy w mieście,nie chcieliśmy cię budzić.Smacznego".Ze wstrętem zajrzałam do kielicha i tak jak przeczuwałam ,był napełniony krwią.Wyciągnęłam z szafy najskromniejsze rzeczy,jakie znalazłam .Nie było tego za wiele.Ubrawszy się,zbiegłam na dół.W powietrzu wyczułam przyjemny,słodki zapach ,po którym mój żołądek zaczął się buntować. Niestety w lodówce znalazłam tylko pare butelek z czerwoną zawartością.Zdziwiło mnie to ,ponieważ po wczorajszej uczcie powinno zostać trochę jedzenia.Przypomniałam sobie każdy poranek spędzony z Chacem. Kazde śniadanie,które pomimo swojej zwyczajności zawsze mi smakowało.Wszedłwszy do salonu usłyszałam ciche dzwonienie ,którego źródłem ,jak się później okazało był telefon stacjonarny znajdujący się w rogu pokoju.
-Słucham?
-Mel? Jak dobrze cię słyszeć .Moge wpaść?
-ALe..kto mówi?
W słuchawce zapadło krótkie,ale znaczące milczenie
-Cheryl.Nie wygłupiaj sie.
-A... no tak.Przepraszam.Nie jesteś w szkole?
-Nie wiem jak ty ale ja w soboty do szkoły nie chodze.Spotkałam dzisiaj twoją mame.Mówiła że prawdopodobnie jeszcze śpisz.Ale widocznie już wstałaś więc...moge przyjść?
-To nie jest najlepszy pomysł.
-DLaczego ?Znalazłaś sobie inną najlepszą przyjaciółkę?-jej pytanie zabrzmiało jak wyrzut.
-Nie ja tylko...po prostu źle sie czuję.
-Oj,przestań.Za pół godziny w zajeździe.Świeże powietrze dobrze ci zrobi.
-Niech ci będzie.-powiedziałam ,po czym z hukiem odłożyłam słuchawkę. Nie miałam ochoty na jakiekolwiek spotkanie. A poza tym nie miałam bladego pojęcia gdzie znajduje się zajazd.
Spojrzałam smutnym wzrokiem na telefon .Jedyną rzeczą jaka poprawiłaby mi teraz humor ,była rozmowa z Chacem.Pomimo zakazów Einara wykręciłam dobrze znany mi numer. Odebrał już po pierwszym sygnale.
-Halo?
Poczułam ulgę ,słysząc jego głos,ale już po chwili wybuchłam płaczem i szybko odłożyłam słychawkę.Co miałabym mu powiedzieć?Znałam go doskonale i wiedziałam że nie uwierzyłby w błachą historyjkę o zamianie ciał.Sama do niedawna nie wierzyłam w takie rzeczy.niechętnie przypomniałam sobie o spotkaniu z Cheryl. Wyszłam z domu,zostawiając drzwi otwarte,ze świadomośćią ,że nikt nie włamie się do domu pełnego wampirów.Idąc krętymi uliczkami spotkałam po drodze tylko dwie osoby,co było zdumiewające,ponieważ podczas mojego ostatniego spaceru miasteczko tętniło życiem.
-Nie boisz się tak sama chodzić po mieście?-usłyszałam za sobą.Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego ,garbatego mężczyznę,nie wyglądającego na więcej niż 25 lat
-W biały dzień?Raczej nie.-odpowiedziałam spokojnie
-W tym mieście jest wiele niebezpieczeństw o których nawet nie wiesz.Nawet za dnia.-podszedł bliżej
-Myśle że sobie poradze.ALe dzięki za troskę.
Podszedł bliżej .POdniosłam głowę i nasze spojrzenia się spotkały.Momentalnie jego wyraz twarzy się zmienił. Teraz dostrzegłam w jego oczach panikę i niedowierzenie.
-Ty...-zaczął się jąkać
-Jakiś problem?
-Pieprzony wampir -warknął ,po czym wyjął z tylnej kieszeni spodni pistolet i wycelował prosto we mnie.
-Poczekaj!Przecież nic ci nie zrobiłam .-krzyknęłam
-Ale zrobiłabyś.To wystarczający powód żeby cie zabić-nacisnął spust.Zdążyłam usłyszeć jego zwycięzki śmiech,a potem ogarnęła mnie ciemność
Obudziłam się w swoim pokoju i pierwsze co zobaczyłam to pochylająca się nade mną rudowłosa,drobna dziewczyna z mnóstwem piegów i wesołym wyrazem twarzy.Cheryl,jak przypuszczałam.
-Jak się czujesz?-spytała czule
Odsunęłam warstwe koców i spojrzałam na swoją klatkę piersiową.Rana całkowicie zniknęła.
-Nie chciało się zagoić.To pewnie przez to,że nie zjadłaś śniadania. -oznajmiła Cheryl,widząc moje zdziwienie.
-DLaczego mnie postrzelił?-spytałam
-Widocznie miał już wcześniej do czynienia z wampirami.Musiał zobaczyć twoje oczy.
-Co jest z nimi nie tak?
Zignorowała moje pytanie. Podeszła do stolika i przyniosła mi srebrny kufel napełniony krwią.Od razu poczułam w powietrzu słodki zapach
-Chcesz? Daliśmy ci trochę,ale jeśli jesteś jeszcze głodna...
Wzięłam od niej kufel i zajrzałam do środka.Przyjemna woń jeszcze bardziej mnie rozbudziła,miałam ochote wypić co do ostatniej kropelki. Walcząc ze sobą,niechętnie oddałam napój Cheryl.
Niezła jesteś dziewczyno.
OdpowiedzUsuńMasz talent !
Tylko brakuje Ci reklamy, pomyśl o tym.
Niech świat się o tobie dowie ;)
q.na